Wiceminister tankował na wakacjach na nasz koszt. Jest dymisja i reakcja Tuska
Wiceminister sprawiedliwości Bartłomiej Ciążyński pojechał na rodzinne wakacje do Słowenii. Wirtualna Polska podała, że polityk Lewicy wyruszył w podróż służbową limuzyną i dwukrotnie zatankował pojazd, płacąc służbową kartą. Wiceminister sprawiedliwości początkowo zaprzeczał sytuacji. Przekonywał, że otrzymał informację o tym, że z pojazdu może korzystać w dowolny sposób, również prywatnie, podczas urlopu i poza granicami kraju.
Ciążyński zapewniał też, że zatankował za własne pieniądze. Po kilku godzinach polityk Lewicy potwierdził ustalenia dziennikarzy i przeprosił. Ciążyński tłumaczył się niewiedzą i brakiem doświadczenia w korzystaniu ze służbowych samochodów. – Popełniłem błąd i go naprawię w ten sposób, że zwrócę te pieniądze – zapewnił wiceminister sprawiedliwości.
Bartłomiej Ciążyński podał się do dymisji
– W dniu dzisiejszym złożyłem rezygnację z zajmowanego stanowiska podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości. Jeszcze raz przepraszam za zaistniałą sytuację i dziękuję ministrowi Bodnarowi i całemu ministerstwu za te kilka tygodni wspólnej, dobrej, zgodnej pracy. Dziękuję marszałkowi Czarzastemu i mojej partii za to, że rekomendowała mnie na to stanowisko – powiedział Bartłomiej Ciążyński na konferencji prasowej w Sejmie.
– Są standardy, które obowiązują wszystkich. Nie dlatego mówiliśmy w trakcie wyborów do parlamentu, że będziemy te standardy wykonywali i przestrzegali, żeby tego nie robić. Minister Ciążyński popełnił błąd, zwrócił środki finansowe i podał się do dymisji. Tak sobie wyobrażam funkcjonowanie nowej koalicji i tak sobie wyobrażam odpowiedzialność za błędy, które się popełnia – dodał Włodzimierz Czarzasty.
Komentarze po decyzji wiceministra sprawiedliwości
Głos w mediach społecznościowych zabrał Donald Tusk. „Błędy się zdarzają, ale trzeba za nie płacić. Dotyczy to w szczególności ludzi władzy. Wiceminister z całą pewnością wie, co powinien zrobić” – napisał Donald Tusk.
„Podobno sznur karetek pogotowia sunie w stronę sejmu. Podejrzewano atak biologiczny, ale nie – to posłowie krztuszą się ze śmiechu na wieść, że jakiś kolo stracił tekę wiceministra za zatankowanie samochodu służbową kartą. W siedzibach kilku partii sytuacja jest krytyczna” – skomentował z kolei Krzysztof Stanowski.